25 FINAŁ WOŚP - Okiem Szefa Wolontariuszy
- Opublikowano: wtorek, 17 styczeń 2017 22:38
- Odsłony: 3233
15 stycznia, 9.30 rano, Blue City a pod Sztabem MDK już tłoczno! Ciąg niekończących pytań rzucanych w naszą stronę: kiedy możemy zaczynać? czy już? kiedy? proszę pani jeszcze 5 minut odliczamy! I tak zwyczajnie to już po 10-15 osobie chciałby się zezłościć, ale nie tego dnia! To wyjątkowy jedyny taki dzień, w którym wybaczaliśmy wszystkie i o wszystko ilości zapytań. I nic nie było w stanie popsuć aury radości, podekscytowania i adrenaliny, którą czuliśmy od rana.
Dzień finału to zwieńczenie wielotygodniowej pracy i wyczekany dzień dla uczestników. Punktualnie o 10.00 pierwsi wolontariusze mogli wejść do sztabu. Ich oczom ukazało się pomieszczenie zaaranżowane na mini WOŚP-owe centrum dowodzenia. Z ruchu warg dało się tylko wyczytać takie WOW... Bycie wolontariuszem WOŚP, szczególnie dla nowych wychowanków było ogromnym wydarzeniem i zaszczytem. Z przejęciem odbierali swoje identyfikatory ze zdjęciem, z imieniem i nazwiskiem, prawdziwe oryginalne. Oglądali je z każdej strony i niezwłocznie dumnie zakładali na szyję, do tego puszka z przypisanym numerem, obok najlepszy przyjaciel/przyjaciele (osoby towarzyszące). Razem tworzyli drużyny gotowe na wielką misję-pomaganie! Jeszcze garść serduszek i mogli wyruszać w drogę.
Przez cały dzień prawie 120 wolontariuszy wędrowało po korytarzach Blue City, schodami w górę i dół, z jednego końca na drugi. Gdyby tak zliczyć te kilometry, byłby to całkiem długi maraton. Na szczęście co krok spotykali ludzi dobrego serca, a właściwie to klienci na widok wolontariuszy chwytali za kieszenie i torebki. Sami podchodzili i szczerze wrzucali czasami naprawdę wielkie sumy pieniędzy. W geście wdzięczności otrzymywali czerwone serduszko, symbol udziału w akcji i chyba nie było osoby, która tego dnia nie wrzuciła chociażby kilku groszy do puszki. Dla wolontariuszy dzień finału to też wydarzenie wymagające szczególnych przygotowań. Szukanie pomysłu i obmyślanie taktyki jak tu przyciągnąć uwagę klientów i zebrać jak najwięcej trwa nawet kilka dni. Jedni opracowali układy wokalno-taneczne, inni wyćwiczyli przemiły uśmiech, dobre słowo i oryginalną „gadkę”, inni przygotowali specjalny kostiumowy kamuflaż wyróżniający ich tłumu, jeszcze inni po prostu znaleźli sobie intratne miejsce i pod żadnym pozorem go nie opuścili.
Tak było w przypadku naszych wspaniałych rekordzistów- niesamowitego rodzeństwa Magdaleny i Igora Kotańskich. Puszkę wymieniali 3 razy, byli na jednej króciutkiej przerwie i zbierali do ostatniej chwili a ich wynik jest przeimponujący 9520,99 zł! Skromni, uroczy, uśmiechnięci rokrocznie byli w czołówce najlepiej zbierających wolontariuszy, w tym roku połączyli swoje siły i pobili wszelkie rekordy. Przez cały dzień czuwał nad nimi Anioł-tata, z ogromną cierpliwością i wsparciem czekał na ich rozliczenie (samo liczenie pieniędzy trwało ok. 1h). Duma rozpierała całą rodzinę, a nasz podziw i uznanie nie miło granic.
Drodzy Wolontariusze! Bez względu na uzbieraną sumę widać było waszą radość i satysfakcję. Wiedzieliście w czym bierzecie udział i po co. Mimo wielkiego zmęczenia, cierpliwie czekaliście na rozliczenie, niektórzy do bardzo późna. Gdy przychodziła wasza kolej nagle za sprawą czarodziejskiej różdżki wszystkie moce wracały, oczy się otwierały i żaden grosik nie umkną uwadze. Wspólnie z dorosłym opiekunem liczyliście swój dorobek do ostatniej monety i banknotu. Potem rozliczenie, dowód na uzbieraną sumę i z pełnym uśmiechem i głośnym „dziękuję” opuszczaliście sztab często w asyście dumnych rodziców. Swoim zaangażowaniem i wytrwałością pokazaliście jak ważne jest pomaganie i udział tej wspaniałej akcji. Jesteście jej najważniejszą częścią wszyscy równo zasłużyli na 1 miejsce na podium i złote medale! Razem uzbieraliśmy rekordową sumę ponad 116 441,53 zł. To zaszczyt mieć was pod opieką, jesteście MDK-owscy, nasi i najlepsi!
(szef wolontariuszy) Anna Gryglewicz